czwartek, 9 kwietnia 2015

34. Marcowy GlossyBox.

Coś nie mogę się zebrać do kupy. Jak nie przesilenie, to święta. Jak nie święta, to bieganina. I tak w kółko. :P Ale nie ma co narzekać. ;)

Marcowy Glossy oczywiście przyszedł w kwietniu. Ukłony jednak w stronę firmy, bo zdążył przed świętami. ;) Ale najpierw słów kilka o lutowym pudełku. 
- szampon i odżywka z L`oreal dla mnie okazały się kompletną porażką. Zamiast błyszczących,        zdrowych włosów miałam matowe siano. Ot co. 
- róż zachwycił mnie kolorem, ale też okazał się porażką. Po pierwszym użyciu gąbeczka się  zablokowała, zaczęła śmierdzieć i zanim zdążyłam przesypać wszystko do innego opakowania, to  zaczął śmierdzieć i róż. Wszystko wylądowało w śmietniku. Nie ma co ryzykować.
- tonik sprawdza się całkiem nieźle Mężowatemu. Na dłuższą metę nie mogłam znieść zapachu.  Marudzę okrutnie. Wiem. ;)
- cień nadal czeka na użycie. ;)
- lubrykant czeka na lepsze czasy. ;)

A co w marcowym?




1. L`oreal Mythic Oil 

Olejek do każdego typu włosów. Mieszanka olejków ma zapewnić włosom przede wszystkim blask. Dostałam miniaturkę 45 ml. Pełnowymiarowy produkt to 125 ml i kosztuje 275 kr. 





2. Naobay Natural & Organic Moisturizing Peeling 

Nawilżający peeling hiszpańskiej marki Naobay, który w 98,8 % składa się z naturalnych składników. Mnie oczywiście od razu zachwyciła zakrętka - jest naprawdę drewniana. Tubka zawiera 100 ml i kosztuje 179 kr. 





3. Glazel Visage Loose Eyeshadow

Kolor tego cienia rozłożył mnie na łopatki. Ni to rose gold, ni to szampan... Piękny! 2 gramy cienia kosztują 39 kr.





4. Elizabeth Mott You`re So FINE Liquid Eyeliner, Glitterati

Wodoodporny liner w płynie. Czarny, matowy z brokatowymi drobinkami. Próbowałam - nie do zdarcia. :) Opakowanie zawiera 2,3 grama i kosztuje 148 kr. 





5. Make Up Store Lipstick

Produkty z Make Up Store to nie tylko jakość, ale i piękne opakowania. To zachwyciło mnie bardzo. metalowe, czarne, matowe... Czego chcieć więcej? No może koloru. :P Bo ten nie dla mnie. Ale jutro już pójdzie w świat. :) Cena - 170 kr.




To pudełko bardzo mi się podoba. A Wam?

wtorek, 31 marca 2015

34. Święta.


U mnie od czwartku już Wielkanoc. A w zasadzie można powiedzieć, że od jutrzejszego popołudnia. W związku z tym chciałabym Wam życzyć wesołych Świąt, smacznego jaja i bogatego Zajączka. I niech wiosna u Was zagości na dobre. :) I za oknem i w serduchach. A sobie życzę, żeby to przesilenie poszło precz. ;)


Ps. Prosi się o docenienie zdjęcia. Kosztowało mnie to masę króliczych chrupek, żeby Podatka przekonać, że jajkami nie można się bawić i że ma siedzieć spokojnie. ;)

poniedziałek, 23 marca 2015

33. Przesilenie wiosenne.

Wiosna idzie. Dramat! Dopadło mnie przesilenie wiosenne. Wiosna to najgorszy czas dla mnie w roku. Jak pomyślę, że tyle miesięcy wiosny przede mną, a potem tyle lata jeszcze... Ja chcę zimę już! Zawsze jakoś tak miałam, że odżywam zimą lub późną jesienią. Przesilenie wiosenne przechodzę dość ciężko: deprecha, senność, poczucie ciężkości... Macie jakieś sposoby na to? Bo zwariuję zanim wiosna rozkręci się na dobre! U mnie największy wybuch wiosny przypada na drugą połowę maja. Do tego czasu w szpitalu psychiatrycznym wyląduję. :P Help! ;) 

A w ogóle to chciałam się poskarżyć, że czas mi szybko leci. Ucieka gdzieś okrutnie. Przecież co tylko było Boże Narodzenie, a już za rogiem Wielkanoc! Jak to? Odnoszę wrażenie, że czym jestem starsza, tym szybciej czas leci. Może ta szkoła ostatnio tak czas mi przyspieszyła? 

Pochwalić się też muszę, że po świętach na weekend do Oslo frunę. Nie mogę się doczekać. :D:D:D I z Dolly spędzę mnóstwo czasu, i miasto zobaczę, i od deszczu ucieknę. ;) 

Trzymajcie się. I oby Was przesilenie wiosenne nie dopadło. ;)


wtorek, 17 marca 2015

32. Mój pierwszy lakier Ciate.

Zawsze chciałam spróbować lakierów tej marki, ale cena skutecznie mnie odstraszała. Ostatnio jednak w drogerii pojawiła się taka promocja, że mini wersje lakierów można było kupić taniej niż bochenek chleba. Kupiłam dwa maleństwa. Dziś o pierwszym z nich. 

Mała, urocza buteleczka Ciate w kolorze Locket zawiera w sobie miliony większych, mniejszych i mikroskopijnych srebrnych drobinek. 

Ciate Mini Nail Polish in Locket.

Nie byłam pewna czy to topcoat czy może po prostu srebrny lakier. Najpierw jednak potraktowałam go jako topcoat na granatowy lakier i tak szybko jak pomalowałam, tak zmyłam. Efekt brudnych paznokci po prostu. Stwierdziłam, że spróbuję go solo. I tu byłam naprawdę mile zaskoczona. Dwie warstwy dały nawet niezłe krycie, a błyszczące srebrne paznokcie bardzo przykuwały oko. Sama aplikacja należała do tych przyjemnych, a wysychanie lakieru trwało dosłownie chwilę. Póki co same plusy. :)

Ciate Mini Nail Polish in Locket.

Ciate Mini Nail Polish in Locket.

Niestety pojawił się i minus - trwałość. Lakier wytrzymał na paznokciach jakieś 1,5 dnia. Dla mnie to trochę mało. Może to być jednak specyfika brokatu, który nie jest elastyczny i może nie współgrać z paznokciem. Drugi kolor Ciate, jaki kupiłam, jest już klasyczną emalią, ale i tutaj nie mogę powiedzieć, żeby trwałość była jakaś zachwycająca. Może moje paznokcie po prostu nie lubią tej marki? 

------

W ramach bonusu dziś oko. ;) Chciałam tylko powiedzieć, że pędzle Zoeva póki co sprawują się fantastycznie. Rozcieranie cieni jest z nimi dziecinnie proste. Przeszły też już pierwsze pranie - po praniu kształt pędzli i ilość włosia bez zmian. :)



poniedziałek, 9 marca 2015

31. Lutowy GlossyBox.

Lutowy Glossybox jak zwykle dotarł do mnie w marcu. :) A jako, że niewiele się u mnie dzieje ostatnio (szkoła - dom, szkoła - dom), to dziś również kosmetycznie. :)

Pudełko w tym miesiącu zostało nazwane SHADES OF LOVE. Miłość do Christiana Greya opanowała glossyboxową ekipę. ;) A przynajmniej wszystko na to wskazuje. Co znalazłam w pudełku?



1. L`oreal Proffessionnel Mythic Oil, Souffle d`Or Shampoo & Conditioner. 

W tym pudełku dostałam miniaturki szamponu i odżywki do włosów. Produkty pasują do wszystkich rodzajów włosów. Producent zapewnia, że włosy będą wypielęgnowane i bardzo błyszczące. Szampon i odżywka zawierają złote mikrodrobinki brokatowe, które mają dodać jeszcze więcej blasku naszym włosom. 
Oryginalne opakowanie szamponu zawiera 250 ml i kosztuje 235 kr, natomiast odżywka jest dostępna w pojemności 190 ml i kosztuje 285 kr. Są to dość drogie produkty, więc i moje oczekiwania są wysokie.






2. Nicka K Colorluxe Powder Blush

Po co mi kolejny róż? Tego nie wie nikt. ;) Kolor jednak jest tak cudny, że musiałam go otworzyć. Mam już kilka róży w swojej toaletce, a sama kupiłam tylko jeden. Będzie trzeba niektóre puścić w świat, bo nie lubię kiedy kosmetyki się marnują. Ten róż dostałam w formie sypkiej z gąbkowym aplikatorem oraz lusterkiem na wieczku opakowania. Bardzo pomysłowe. :) Jest to pełnowymiarowy produkt i zawiera 5 gram. Cena: 99 kr.



3. Kueshi Revitalizing Face Toner

Rewitalizujący tonik do twarzy, który ma zapobiegać świeceniu, jednocześnie nawilżając suche miejsca. Toników nigdy nie za wiele, więc produkt dla mnie bardzo na plus. Jest to oryginalna wielkość produktu czyli 200 ml i kosztuje 119 kr.




4. Marsk Mineral Eyeshadow

Kolejny cień mineralny marki Marsk. Z poprzednich jestem bardzo zadowolona, więc cieszę się, że w tym pudełku znalazł się ten pyłek. Tym razem w ciemnym szarym odcieniu o nazwie 50 Shades. :) Christian Grey rządzi najwyraźniej. ;) W opakowaniu znajduje się 1,2 grama produktu, cena to 190 kr.





5. RFSU 3in1 Caring Massage

I żeby postawic kropke na Christianowym "i" Glossybox obdarował mnie lubrykantem. No niby można tym całe ciało masować... ale lubrykant? Nie jestem w żaden sposób zgorszona czy obrażona, ale jednak wolałabym dostać kosmetyk. ;) 
Tubka zawiera aż 150 ml produktu (ciekawe na ile "masaży" taka ilość wystarcza :P) i kosztuje 129 kr.


Jak Wam się podobało pudełko? Mi całkiem przypadło do gustu w tym miesiącu. Tylko ten lubrykant zamieniłabym na coś innego. ;) 

wtorek, 3 marca 2015

30. Szybki rzut oka na pędzle Zoeva.

Mam i ja! :) W norweskim Douglasie przedłużono promocję na pierwszy zakup w sklepie online, więc założyłam Mężowatemu konto i zaopatrzyłam się w duży zestaw pędzli Zoeva. Bardzo długo marzyłam o tych pędzlach. :) Dziś tylko zdjęcia i numerki pędzli - dopiero je dostałam, więc nic niestety nie mogę powiedzieć na temat ich jakości. Na pierwszy rzut oka wyglądają solidnie i ładnie. :) I są takie mięciutkie!

PĘDZLE DO TWARZY:

101 - Luxe Face Definer
103 - Defined Buffer
104 - Buffer


Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel



105 - Luxe Highlight
106 - Powder
109 - Luxe Face Paint
110 - Face Shape


Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel



122 - Petit Stippling
125 - Stippling
127 - Luxe Sheer Cheek
142 - Concealer Buffer


Zoeva pędzel brush pedzel


Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel




PĘDZLE DO OCZU:

221 - Luxe Soft Crease
222 - Luxe All Over Shader
223 - Petit Eye Blender
226 - Smudger
227 - Luxe Soft Definer

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel


228 - Luxe Crease
230 - Luxe Pencil
231 - Luxe Petit Crease
234 - Luxe Smoky Shader
237 - Detail Shader

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel



233 - Cream Shader
312 - Detail Liner
317 - Wing Liner
322 - Brow Liner
315 - Fine Liner (ten pędzelek nie wchodzi w skład zestawu, dokupiłam go osobno)


Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel

Zoeva pędzel brush pedzel


Trzonki pędzli są pokryte czarnym lakierem z mieniącymi się w sztucznym świetle drobinkami. Na każdym trzonku znajduje się numer i nazwa pędzla oraz nazwa marki wraz z jej hasłem przewodnim. :)

Zoeva pędzel brush pedzel


Do zestawu również jest dołączona Zoe Tote Bag - taka większa kosmetyczka. :) Naprawdę świetnie wykonana i przemyślana. 


Zoeva Zoe tote bag

Zoeva Zoe tote bag

Zoeva Zoe tote bag

Zoeva Zoe tote bag

Zoeva Zoe tote bag

Zoeva Zoe tote bag

Zoeva Zoe tote bag

A jeśli kupujemy pędzle pojedynczo, to są one pakowane w takie słodkie małe kosmetyczki. :)

Zoeva Zoe tote bag

Cieszę się z tych pędzli okrutnie. :D:D:D Myślę, że na kilka lat zakupy tego typu mam z głowy. :)

piątek, 27 lutego 2015

29. Odkrycia 2014: Metoryty Guerlain.

Od dawna chciałam spróbować tych słynnych kuleczek. Zawsze interesowały mnie produkty mające skrajne opinie. Skrajne, bo Meteoryty albo się kocha, albo się człowiek zastanawia "WTF, za co tyle kasy?!". W sierpniu były moje urodziny, przyszedł kupon zniżkowy do perfumerii... No wiecie jak to jest. W końcu kupiłam. 


Guerlain Perles du Dragon Meteorites


Koniecznie chciałam wersję Aquarella, ale niestety Norwegia jest trochę w tyle z nowościami czy limitkami, więc musiałam obejść się smakiem. Za to w moje ręce wpadła stara limitowana wersja kuleczek z 2012 roku: Guerlain Perles du Dragon Meteorites. 


Guerlain Perles du Dragon Meteorites


W pięknej czarnej puszce zamknięto 30 gram kuleczek. Występują one w sześciu odcieniach:
-  blado różowy i beżowy wyrównuje koloryt cery
-  biały i złoty rozświetlają
- fioletowy i różowy/czerwony sprawiają, że buzia wygląda na wypoczętą i jeszcze bardziej ją rozświetlają


Guerlain Perles du Dragon Meteorites

Guerlain Perles du Dragon Meteorites


Zapach... No nie wiem... Fiołkowy? W każdym razie cudny. Przed każdym użyciem je wącham. Nie mogę się pohamować. Pachną kobieco, głęboko, ciężko... Pięknie po prostu.

Efektu Meteorytów niestety nie da się ująć na zdjęciu. Jest to bardzo subtelne wykończenie makijażu. Taka wisienka na torcie. Zmiękcza rysy, wygładza... efekt fotoshopa naprawdę jest widoczny. To nie jest coś, co zakryje niedoskonałości czy zmniejszy pory czy też zrobi z twarzy taflę. Ale wierzcie mi, po nałożeniu kulek na jedną stronę twarzy, z odległości pół metra i więcej, różnica jest znaczna. Ciężko ubrać w słowa to co robią smocze meteoryty - to po prostu taki magiczny, wróżkowy pyłek.
I nie wyobrażam sobie już nie mieć tego cudeńka w moich zbiorach. :)

Ponadto są wybitnie wydajne. Używam ich przy każdym makijażu i nie widzę zużycia. Muszę też zaznaczyć, że to była wersja świąteczna, więc zawiera błyszczące drobinki. Mnie jednak ten delikatny efekt "blink blink" bardzo się podoba. Marzy mi się jeszcze prasowana, klasyczna wersja Meteorytów... kiedyś na pewno kupię. :)



Guerlain Perles du Dragon Meteorites