niedziela, 19 października 2014

4. Under pressure.

Wielki siniak, kilka szwów i ból - tyle póki co. I odrobina paniki, bo trzeba się pakować, bo po jutrze przeprowadzka. Ki diabeł mnie podkusił, żeby zorganizować to tak szybko? Z drugiej strony cieszę się, że tak szybko. Tutaj nie da się nabrać sił. Za oknem sąsiad z wiertarką 24/7, na górze rozhisteryzowane dzieci (nigdy nie miałam do czynienia z takimi dzieciakami, serio, ale myślę, że to nie ich wina, a tego co w ścianach...), w ścianach grzyb - zwariować można!!! Nowe mieszkanie, choć wcale nie jakieś tam pałace, wydaje się być co najmniej na miarę Buckingham. Taki trochę nowy początek. Choć ten początek może być chwilę bez internetu. Ale i to nie wydaje się takie straszne. Damy radę. :) Zatem brak czasu i/lub możliwości na Internety nastał. Chwilowo. Zostawiam Was z nutką na dziś...



Ps, I jeszcze czekam na wyniki biopsji.

2 komentarze:

  1. będzie dobrze;) wrzeszczące dzieciaki to morderstwo dla sąsiadów, wiem bo jak moj wreszczy to ja mam ochote go zamordowac o co dopiero sasiedzi. grzyby? brr... uciekaj;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jeszcze gdyby się darły jakoś na wesoło. A one jakby je ktoś ze skóry obdzierał. Przerażające! Ale już mam ciszę i spokój. :D

      Usuń

Pisz, pisz. Chętnie poczytam. :)